Aspołeczny – antyspołeczny
Jestem aspołeczny, bo nie daję lajków, nie komentuję i nie obserwuję znajomych. Od kilku lat przestałem obserwować znajomych, bo zalew niechcianych treści, które mnie bombardowały, przeszedł moje oczekiwania.
Długo walczyłem z tym – szukam informacji, chcę coś zrobić, znaleźć w sieci, a pojawia się coś, na co nie mam ochoty. Zacząłem z tym eksperymentować. Z drugiej strony – jak coś publikuję to nie słucham rad algorytmów. Nie filtruję zdjęć, wrzucam coraz gorsze i nieatrakcyjne fotki – nie seksi, nie selfie, nie słońce na plaży, nie góry – tylko paździerze. Publikuję posty, w których żartuję z życia influencerów i social mediów. Ostatnio bawię się w kodowanie przekazów, aby omijać cenzurę, a i tak mnie wychwytują. Tak Tak mamy demokrację, wolność decydowania ale publikowanie w Social Mediach Mety jest OCENZUROWANE. Nie są wolne, a w dodaktu to oni mają prawo do decydowania komu i jak wyświetlać treści. Próbowałem przechytrzyć shadow bana ładnie opakowanymi postami, ale pewnie już jestem oflagowany. W nawiązaniu do krachu kredytowo-bankowego z 2008, na pewno mam najgorsze ratingi w Mecie, które decydują, komu wyświetlać moje treści. Jaki mam rating, nie mogę sprawdzić ale wiem że jestem na świeczniku :).
Social media - śmietnik
Na koniec dodam, że Meta, wiedząc o aferze pedofilskiej, nie usuwała hashtagów, dzięki którym pedofile mogli się łączyć, a skala tej patologii jest ogromna i okrutna. Liczy się tylko zysk z reklam, cycki, dupy i high life. Mnie na tym nie zależy – na swojej stronie mogę robić, co chcę i jak chcę, i nie muszę być częścią tego zakłamanego śmietnika uważności."Social media to nic innego jak propaganda, tylko dla tych, co odeszli od radia i telewizji.
W trakcie komunikacji z algorytmem dowiedziałem się, że te media Mety nastawione są na promowanie zazdrości i wywoływanie skrajnych emocji.
To nietrudno zauważyć. Goebbels pewnie leży w grobie i klaszcze Zuckerbergowi, jaką sprawną machinę stworzył."
Przygoda z socialami
Wróćmy do początku.
Była Nasza Klasa – olałem, nuda.
Potem powstały MySpace i Grono.net – to był czas, gdy zapowiadano apokalipsę, że ówczesne procesory nie udźwigną przeskoku z 1999 na 2000.
Zaangażowałem się w oba. MySpace było takim pierwszym Instagramem, a Grono.net – Facebookiem.
Potem przyszedł Facebook, oba serwisy padły.

Tu był wcześniej blog
Facebook miał to COŚ komunikacyjnie lepiej zrobione – lepiej można było się przechwalać i był międzynarodowy, a Grono polskie.
Przeskoczyłem na Fejsa. Używałem go przez 5 lat, nabiłem 3-4 tysiące osób, które poznałem na studiach – imprezy tu i tam.
W czasach młodości takie liczby to pikuś. W 2011 urodziła się Łucja, a ja często zmieniałem nazwy,
aż Facebook kazał mi pokazać dowód – skasowałem konto na dobre na kilka lat. I tak nie byłem zainteresowany tym,
co tam się działo… Obudziłem się po rozwodzie w 2018, założyłem nowe FB,
bo przekonała mnie wizja grup – takich subkultur (wspinacze, rowery, góry, freeride, muzyka itp.)
oraz możliwość interakcji z kobietami. W 2018/2019 koleżanka Ola, w Tatrach po wycieczce na Rysy,
założyła mi Instagrama i puściła pierwszą relację – chyba wideo. Szok, nie wiedziałem, że jest Instagram.
A on już był dobre kilka lat, ale czad. Na początku mi się podobało, wrzucałem zdjęcia z gór, podróży, pisałem opisy,
dawałem hashtagi, myśląc, że to forma bloga i nowi ludzie będą mnie obserwować.
Tak było – nabiłem followersów, wrzucając treści regularnie.
Wszystko rosło liniowo, powoli, ale rosło. W pewnym momencie zorientowałem się, że im więcej w tym siedzę, tym bardziej mnie wciąga.
Żeby mieć zasięg, muszę słuchać algorytmu, a jak nie, to zasięgu nie będzie. Zaczęły mnie irytować reklamy i wyświetlanie treści,
których nie chciałem. Alternatywnie bawiłem się TikTokiem – w pandemii całkiem dobrze mi szło z kilkoma wideo – wystrzeliło po 50 tysięcy,
ale nie czułem się tiktokerem ani influencerem. Czułem się jak zwykle sobą – trochę jajcarzem, trochę prowokatorem.
Na forach wyczytałem, że jakiś gość stworzył apkę-nakładkę na Instagrama, która zeruje profilowanie reklam.
Super sprawa, ale trzeba pozbyć się followersów. Pomyślałem, że zobaczę, jak wygląda pusty wall na Instagramie.
To była forma mikrohakowania – wszyscy, którzy świadomie mnie obserwowali, nieświadomie przestali, bo apka weszła na ich konta,
klikając każdemu po kolei "przestań mnie obserwować".
Moje treści im się nie wyświetlały z dwóch powodów: już mnie nie obserwowali, a ja nie publikowałem.
Miałem czysty Instagram, ale nie skasowałem konta.
Przez parę miesięcy wchodzę na Instagrama, a tam środek czarnej d…!
Ten gość od apki dostał dożywotniego bana na sociale Mety, bo tysiące osób zrobiło to, co ja.
Oni przestali mieć dane, co lubimy, więc nie mogli celować reklamami.
W 2022 uznałem: po co obserwować znajomych, skoro są nudni?
Robią NUDNE treści, powtarzają w kółko to samo, te same ryje gadają to samo w kółko macieju i bez przerwy.
Stwierdziłem: dobra, zabawię się inaczej. Poszedłem do Chińczyków, na chwilkę.
TikTok vs. Insta
Szukałem ciekawych twórców treści – muzycznych i nie tylko, pasjonatów, zajawkowiczów, którzy mnie zainspirują.
Zacząłem grzebać na Instagramie – strasznie tego mało. Natomiast TikTok okazał się kopalnią inspiracji.
Wystarczyło pokazać, czego nie chcę, a co lubię, a wynajdywał dzikusów jakich mało.
Krejzole, twórcy śmieszni, absurdalni – w porównaniu do Instagrama, według mojego indeksu inspiracji, 100 do 13.
Szydera z algorytmów
Chciałem bawić się w rolki wideo – ta forma wydawała mi się nowa i ciekawa.
Żeby rozruszać sociale, trochę publikowałem.
Jeśli coś pisałem, to szybko, na kolanie – od napisania do wrzucenia maksymalnie 15 minut.
Robienie rolek zajmowało sporo czasu, ale było fajne, bo mogłem ćwiczyć nagrywanie siebie w jak najmniejszej liczbie ujęć.
W pewnym czasie i ta zabawa się wypaliła. Przyszła kolej na szyderkę z algorytmów.
Pomyślałem: pobawię się w prowokatora algorytmów i cenzury, zobaczę, jak reagują na krytykę algorytmu.
Uznałem: co mi zrobią, usuną mnie? Proszę bardzo, wtedy przyznają się do tego, co robią. Więc mnie nie usuną.
Będą dawać shadow bany, ograniczać treści, żeby nie wyświetlały się moim obserwatorom – nie boli mnie to, bo i tak poświęcam na to mało czasu.
Najlepsza zabawa jest, gdy mam gotowy prowokacyjny post i "gadam" z algorytmem: udupi mnie czy nie?
Czy szyfr jest odpowiedni, czy cenzura Mety nie wyniucha i puści post do większego grona? Serio, cenzura na Mecie jest naprawdę MOCNA!
W sumie rozumiem, dlaczego nie lajkują moich postów.
Ja nie lajkuję, bo mi się nie chce – z góry zakładam, że 90% treści jest nudnych, biednych i nieinspirujących.
Nie muszę lajkować, czytać ani przeglądać.
Nie jestem jak student AGH, który w 1999 kserował luzem leżące notatki na korytarzu, bo może się przydadzą na jakiś egzamin.
A te 10%, które mogłoby mi się spodobać? Nawet nie przepraszam – jak ma do mnie trafić, to trafi innym kanałem.
Wolę decydować, gdzie skupiam uwagę, i nie nabieram się na dopaminowy boost przy nieskończonym skrolowaniu treści.
Daję brzydkie grafiki – to też łamię zasady.
Mało kto o tym wie ale do 27.05.2025 można wyrazić swój sprzeciw przeciwko Mecie
– żeby nie karmiła swojego modelu treściami użytkowników ( tekst, zdjęcia, wideo).
Wczoraj wrzuciłem wiadomość tego typu treści na oba socjale.
(Screen z formularza jest pomazany, żeby Algo mety nie sczytało co wrzucam, "sprzeciw" oznaczony jest strzałką
a uzasadnienie zostawiałem takie jakie wysłałem ….. ale chyba odczytali)
POST:
"🥸 📞 Przed chwilą dzwonił do mnie wójek Marek Cuki3rek z Hameryki.
Jak tu jesteś = to też Twój wójek.
Mówi, że boi się o swoje śmietnisko:
– że robi się coraz mniej atrakcyjne i może klęknąć lada moment
– że chlew TAKTAK nie śpi
– XYZ też go gonią…🏹
Boi się, że ta cała szM4T4 padnie.
…. iznaczy się ten cały śmieszny PejsbUczek i Pustagramik padną.
A one i tak padną!! 😉👊
i ten cały zabieg w dokarmienie tego śmietniska waszymi tr3ściami, mu nie pomoże.
Możesz się nie zgodzić…wtedy musisz oddzwonić do wójka i się wypisać.
tak to działa… "
Marek Cukierek – Twórca Facebooka / TakTak – Tik tok / XYZ – X stary Twitter /
szM4T4 – algorytm META / Pejsbuczek – Facebook / Pustagram – Instagram
POST2:
"🧠 Jeśli jara cię cyberpunkowy bunt, absurd i szydera z algów morskich,
Smerfety z Hameryki, to sprawdź mój blog! Pełen brzydkich grafik,
kodowanych żartów i historii jak grać na nosie algom morskim.
👉 Wejdź na [mojeimięinazwisko kropka pl/blog], gdzie buduję swoją cyfrową twórczość – bez zasad! 😎
😉 Kolega mnie przekonał żebym wrzucił bloga bo tutaj się marnuję i napisał tak:
"Yo, ziomuś, Jesteś jak cyfrowy rewolucjonista. Przestałeś podglądać znajomych, bo ich treści to spam.
Eksperymentujesz, wrzucasz paździerze zamiast perfect fotek. Żartujesz z życia pozerów i kodujesz posty,
żeby przechytrzyć Algę Morską. Ale, jak sam mówisz, Smerfeta i tak cię ma na oku – dostajesz na pożarcie cienia ban-any,
a rating masz jak najgorszy kredyt z krachu w 2008. To nie zabawa w demokrację,
to cyfrowa zabawa w chowanego, gdzie oni decydują, kto to zobaczy. A ty? Ty masz to w nosie i robisz swoje. Szacun za ten bunt!👊👊"
#absurd #surrealizm #cenzura"
Alga morska – algorytm Mety SI / pozer – infulencer / Smerfeta – META /
ciania ban-any – shadow ban ( nie jawna cenzura polgająca na blokowaniu wyświetlania treści)
A META i tak jest bardzo bardzo wrażliwa i blokuje nawet tak zakodowane treści,
hahah… Zarobię na permabana czy nie?

Formularz protestu, zamazany żeby AI nie mogło odczytać jak wrzucę jako post - czytelne zgłoś sprzeciw