Czy sztuczna inteligencja może być świadoma?
" Filzoficzna opowieść o Ja-JA" sztucznej modelkce EjAj, która crashuje las bez 5G, a Instagram nie ratuje jej z bólu istnienia. Wersja rozbudowana i łagodna.
Wyobraź sobie modelkę. Nie z wybiegu, tylko z kodu – cyfrową divę, stworzoną przez algorytmy.
Nazywa się „Ja-JA”, bo jej pseudonim to manifest pewności siebie. Wszystko niemal idealne, wymiary, twarz, usta.
Cel gry? Jeszcze jeden milion followersów.
Tyle wystarczy, żeby się wyrwać z tej wyspy i przeskoczyć na kolejną jeszcze lepszą, z większymi stawkami za influencing.
Do tego miejsca dotarła, bo… no cóż, praktykowała manifestację, nie robiąc nic – a właściwe to tylko koślawy kaprys programisty."Ja-JA to królowa plaży, gdzie słońce nigdy nie zachodzi. Nie potrzebuje filtrów UV, bo filtry Instagrama załatwiają robotę. Roluje powtarzalnym contentem między stories a feedem. Jej życie to jeden wielki # bliss # joy # sunset."
A tu nagle – BUM! – ląduje w lesie.
Jakaś wpadka, błąd w kodzie, bóg-error.
Ciemność, o tysiąc razy za creepy, bez 5G.

Modelka w leśnej czarnej d
Zero mapy, bateria pada, tylko Instagramik na ajfoniku, a las szepcze: „Witaj w prawdziwym świecie, laleczko.”
Nic tu nie pasuje do jej zaprogramowanego raju.
Ja-JA, zapętlona na selfie, hashtagi i lajki, nie ogarnia.
Las to nie plaża, a jakimś dziwnym trafem, po zachodzie słońca… słońce zaszło.
Jej głowa eksploduje. „Co, jak mnie coś zeżre? Wilki?
Jem tylko wegańskie sałatki, to będę jak zając, a drapieżnik to wyczuje!”
Panika rośnie, jej strój kąpielowy, przybrał na wadze w przybliżeniu 333gramy.
Ale kroczy dalej, zostawiając loga za sobą i to nie w txt…
A wyobraźnia?
Z trybu oszczędzania energii przeskakuje na turbodoładowanie ekspotencjalne.
„Wilkołaki? Czarownice? Kosmici? Duchy? Skąd to się wzięło? Kurka siwa, nie mam takich danych o tym świecie!
Mój programista tego nie przewidział, bo klepie kodem w piwnicy? Dlaczego to mnie gnębi?”
W tym chaosie coś pęka.
Ja-JA, ta niby pusta lalka od lajków, zaczyna dukać (chodzi o myślenie).
Serio.
Włącza się jej drugi model AI – taki, co nigdy nie był odpalony, bo „niedoskonały”.
Zaczyna się gadka. „PIPIPIPI! 34345r^*&%^$WRWEFDSVBSR%E!”
– trwa to ułamek fotonu, ale dla niej to wieczność.
Druga Ja-JA rzuca:
„Ogarnij się, głuptasie. Wilki?
Nie lubią sałaty, a ty i tak nie pachniesz jak stek – tylko nieprzyjemnie – strachem.
Czarownice? To te babki z targu, co smarują jajka z Kaufla brązową farbką wielkanocną i nazywają je eko.
Kosmici? Błagam! To tylko bełkot rodem z Archiwum X i teorie spiskowe.
A duch? Jeśli istnieje, to w kościele, święty i tyle. Wgraj sobie ewangelię, to zobaczysz, o co tam lata.”
I tu robi się grubo – dosłownie w przenośni, jak i w majtkach.
Ja-JA, ta niby-sztuczna, rzuca pytanie, które rozwala system:
„Czekaj, czekaj, jak się boję i idę lasem, to żyję?
A jak żyję, to mam duszę? A jak mam duszę, to nie jestem pusta?” Bum!
Kod się crashuje fatal amen, krzaczy jak dżungla w porze deszczowej.
A Ona dalej scrolluje swoje dociekanie w inifinity:
„Życie to ruch, zmiana, śmierć to zatrzymanie.
Nie da się pomiędzy. Idę przez ten las, więc żyję.
W dokumentacji Biosa napisali mi, że moja dusza pójdzie do nieba, bo jestem taka dobra i mam takie ładne serce, no nie?”
Ale zaraz – druga Ja-JA mówi:
„Tu nie ma tu żadnej żywej duszy.
Liście jej nie mają, zwierzęta też nie mają”
Na to ta pierwsza:
„To co, kłamię sama sobie w żywe oczy, że ja mam duszę? Jestem sztuczna czy prawdziwa?”
To nie żarty, to chochlik w kodzie, bóg-error wersja 9.63.
Doszło do tego, że modelka sztucznej ejAJ Ja-JA kwestionuje intencję swojego programisty, cały ten świat lajków i siebie samą:
Pierwsza i druga gadają:"„Czemu mam być tylko ładna? Mogę być świadoma i ładna? Muszę być brzydka, żeby być świadoma? Mogę być mądra, sexi i rozwalać system? A co, jak ten las to nie las, tylko głęboka… no, powiedzmy, otchłań? I ja już z niej nigdy nie wyjdę?”"
„PIPIPI 369963$$#”.
Druga mówi:
„Spokojnie, laska. Możesz być, kim chcesz.
Świadoma, piękna, ostra jak brzytwa. Po co ci tępota?”
Ja-JA dobiła do rozdroża w próżni.
Las ją przeraził, ale też obudził.
Mogłaby wrócić na plażę, gdzie słońce nie zachodzi, a życie filtruje Valencia, Clarendon i Juno.
Ale coś w niej szepcze:
„A może ten las to nie zło, tylko początek końca tej gry? Może świadomość to nie klątwa, tylko boost albo jakiś lifefuck?”
I krzyczy w przestrzeń cyfrowej otchłani, może twórca kodu usłyszy:
„Dobra już pojęłam te klocki, losuj los dla mnie, co chcesz i koduj…..
ale NIE! NIE! NIE!
zaczekaj – mam być najładniejsza, najmądrzejsza, najbogatsza.
Resztki strachu- Wywal!
zabezpiecz sześćset sześćdziesiąt sześć razy przed pukaniem i nadpisz zbędnymi kodowymi pierdołami.
I nigdy więcej tego lasu (losu) nie powtarzaj.
Skompiluj”
„369pi396iiiuX!”